Jesień w pełni. Ruch turystyczny zamarł, nastał czas codzienności, zwykłego życia w gospodarstwie. Porządki w ogrodzie, gromadzenie opału na zimę. Obsługa naszych podopiecznych  czyli pokaźnego stada kur (kto był ten wie), pięciu kóz oraz sześciu kotów zajmuje nam sporą część dnia. Każde z nich domaga się jedzenia, pieszczot i dozoru na pastwisku, aby  jakiś lis czy wilk nie porwał któregoś z nich. Wieczory coraz dłuższe, więc czasu na domowe zajęcia przybywa, czytanie książek, może jakieś robótki, eksperymenty kulinarne,  planowanie na przyszły rok. Powolne wchodzenie w stan zimowego spoczynku po intensywnym sezonie. Miło nam było gościć Was wszystkich, którzy przekroczyliście  progi naszego domu. Mamy nadzieję, że choć trochę udało Wam się zapomnieć o codzienności i daliście się ponieść bieszczadzkiej charyzmie (co mniej czujnym zawróciła w głowie na długo).