Bywa, że gość zainteresowany pobytem w naszej agroturystyce w Dwerniku, prosi o przesłanie menu.
Wpadam wtedy w lekką panikę. Nie mam pojęcia co mi akurat podczas jego pobytu przyjdzie do głowy ugotować.
Chłop napali się na niedzielny rosół, a ja wtedy mu chłodnik na stół podam bo za oknem +32. I negatyw gotowy.
Jest wiele czynników, które wpływają na to co kucharce wyjdzie z gara: czy będę miała nadmiar cukini w warzywniaku, albo co pojawi się na straganie w dzień targowy, czy będzie zimno, ciepło, czy są na turnusie dzieci, a może coś ktoś zasugeruje że lubi, nie lubi, Pan rolnik dowiezie młodą kukurydzę, albo zaczynają się wiśnie, to zrobimy z nich zupę. Tu nie restauracja, w której to samo menu straszy przez okrągły rok latami. Nawet moja bieszczadzka ulubiona knajpa zaczęła trącić nudą, bo ciągle w niej to samo. A jak ktoś przyjedzie na dwa tygodnie? Myślicie, że zje to samo? Możecie mówić co chcecie, ale mnie to kręci, żonglerka daniami.
Zacznę od piątku bo wtedy są zawsze pierogi, najczęściej ruskie. I to jest jedyny element obiadowy jaki się powtarza w naszym tygodniowym menu.
1) zupa soczewicowa, pierogi ruskie, pierogi z jagodami polane śmietaną (prawdziwą)
2)pomidorowa z makaronem domowym, placki ziemniaczane z gulaszem, budyń domowy z malinami (nasze)
3)grochówka, udko zapiekane z kurkumą podane na ryżu z groszkiem, surówka z białej kapusty, ciasto zebra
4) wiśniowa z makaronem, gołąbki , drożdżówka z marmoladą domową
5) żur z ziemniakami i kiełbasą, pampuch drożdzowy z gulaszem, sałata z vinegretem, rolada biszkoptowa
6)pokrzywowa, żeberko z kociołka, pure z ziemniaka, kapusta czerwona, szarlotka,
7) kalafiorowa, kurcze w sosie słodko-kwaśnym na ryżu, kisiel
8)krupnik, lasagne, sałata, ciasto czekoladowe
9) grzybowa, karkówka z kaszą gryczaną i buraczkiem, puchar owoców
10) cukiniowa, rolada z kluskami śląskimi, mizeria, ciasto z makiem
11)Ognisko
I tak dalej.
Smacznego!